Książka „Medycyna? Nie jest na sprzedaż” Anny Nozderko jest zapisem ze spotkań, podczas których dwoje lekarzy, dotykając trudnych tematów, rozmawia o tym, czym dla nich jest Medycyna. Rozmawiają i opowiadają o swojej drodze: prof. dr. hab. med. Krzysztof Bielecki, specjalista chirurgii ogólnej i chirurgii onkologicznej, Pełnomocnik ds. Praw Pacjenta oraz lek. med. Katarzyna Toruńska – specjalista neurolog, ordynator oddziału neurologii. Książka liczy 100 stron, poniżej fragment:
– Mam propozycję, zachowajmy naturalny układ. Ja , będąc młodą lekarką będę zadawać pytania doświadczonemu wiedzą i wiekiem Profesorowi – mówi Katarzyna Toruńska uśmiechem który od razu sprawia że atmosfera się rozjaśnia.
– Zgadzam się , zachowajmy naturalny układ – Profesor akcentując słowo naturalny i patrzy z wymownie z uśmiechem prosto w jej oczy. – Jeśli pozwolisz Kasiu, chciałbym też mieć szansę na zadawanie pytań – doprecyzowuje i kontynuuje dalej już serio. – Bo , muszę ci wyznać, że nawet teraz , po tylu latach ciągle codziennie napotykam na tyle znaków zapytania i szukam odpowiedzi że sam sobie się dziwię. Nieustannie staję przed niewiadomymi i mam nadzieję że nasza rozmowa pozwoli mi chociaż niektóre z nich w jakimś stopni rozwiązać. To święta prawda , że człowiek dopiero z wiekiem dowiaduje się że jego wiedza jest absolutnie niedoskonała. Tylko młodość usprawiedliwia arogancję wszechwiedzy – wzdycha z zadumą i dodaje – Najgorzej kiedy człowiek ledwie liźnie i otrze się o coś co wydaje mu się że zgłębił. Wtedy wydaje mu się ( naprawdę wydaje się ) że wie wszystko, że jest bogiem…. Zwłaszcza niebezpieczna jest to przypadłość wśród nas, lekarzy. Po kilku latach ciężkich studiów trudno uwierzyć, że wiedza jaką w pocie czoła wkuliśmy do głowy jest zaledwie maleńkim fragmentem tego co jest potrzebne aby stać się lekarzem, że to dopiero początek. Ja dziś mogę być dumny i cieszę się tylko z tego że czasami moja wiedza okazuje się przydatna. Trzeba ogromnej pokory i niestety wielu błędów, żeby to zrozumieć. I uwierz mi , wiem co mówię – zakończył poważnie.
Zapadła cisza. Siedzimy przy stole w dużej wilanowskiej kuchni. Klimat sprzyjający a przede wszystkim spokój tego otoczenia rokuje dobrą współpracę. Jest poniedziałek , ten jeden z wielkich dni w tygodniu przed Świętem Zmartwychwstania. Mamy gorącą herbatę w dużym dzbanku na podgrzewaczu, więc dolewam świeżej i Kasia upiwszy łyk odstawia z wdziękiem swoją filiżankę na talerzyk. Cieszę się , że wpadłam na pomysł żeby przygotować na to spotkanie talerz z kanapkami. Zanim zaczęliśmy „poważne” rozmowy moi goście dzieli się bieżącymi newsami pałaszując udekorowane jajkiem i szczypiorkiem wiosenne kromki razowego chleba. Spóźniona Kasia tłumaczyła się pacjentem który pojawił się w rejestracji pod koniec pracy i wyjaśniała dlaczego nie mogła go zostawić bez leków. Profesor z kolei opowiadał o problemie z którym się zmierzył podczas jednego z dwóch dzisiaj wykonanych zabiegów…